Dystans całkowity: | 170.00 km (w terenie 54.00 km; 31.76%) |
Czas w ruchu: | 08:52 |
Średnia prędkość: | 15.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Suma podjazdów: | 800 m |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 42.50 km i 2h 57m |
Więcej statystyk |
Popadało śniegu i sobota zrobiła się całkiem zimowa. Udało mi się jednak wyciągnąć Clyde'a z domu - stawiał opór, ale złożyłem mu propozycję nie do odrzucenia ;)
Pośmigaliśmy nieco po Łopacie, potem mała pętla po Lasku, następnie Zakrzówek. I to mój mały osobisty sukces: "Problemówka" zaliczona. Za czwartym podejściem, ale już odhaczona i zdobyta ;)
(Clyde na schodkach)
(Kwaśny uśmiech)
WIĘCEJ ZDJĘĆ:
PIKAZA
Wreszcie udało mi się ustawić z Ojcem77 ;) Pojeździliśmy trochę po jego Mateczniku - Trupim Lesie. Był Karaluch Trail, były i bandy na trasie FR. Do tematu tamtejszych band wrócić będę musiał bankowo :)
(fot. Ojciec77)
Kraków-Kryspinów-Balice-Kleszczów-Aleksandrowice-Cholerzyn-Brzoskwinia-Balice-Rząska-KrakówW nocy przyszedł mróz i za dnia też było minimalnie poniżej zera, lecz to jednak nie było wystarczające, by móc jeździć w terenie - słońce swymi promieniami zamieniało glebę przykrytą świeżym śnieżkiem w błotniste paskudztwo. Poszedłem więc w opcję "szosa", ale przezornie nie zmieniłem opon na sliki. I całe szczęście: gdy zboczyłem z głównych asfaltów na te boczne, to zwłaszcza w lesie miałbym poważne problemy z trakcją.
Pogoda byłaby wymarzona, gdyby nie jeden mały "detal": wiatr wiał po prostu niemiłosiernie, miałem na rękach dwie pary rękawiczek, w tym grube, wełniane. Na niewiele zdało się to, gdyż chwilami i tak traciłem zupełnie czucie w palcach. Po dziesięciominutowym postoju cały dygotałem. Więcej postojów nie było, cieplej i szybciej ;)
W końcu poczułem się tak sponiewierany przez to durne wiatrzysko, że zdecydowałem się wrócić do domu, mimo, że ledwie dojechałem do Brzoskwini. Trudno, pojeżdżę więcej przy bardziej sprzyjających warunkach.
PIKAZA: https://picasaweb.google.com/carlos40i4/201112LutegoLasyZabierzowskie?authkey=Gv1sRgCNHZkubf-bmiWA#slideshow/5573296701812475474
Fajnie fajnie, ale niech tak nie wieje i niech tyle błota nie będzie. Niechętnie się zapuszczałem z Clyde'em na Podgórskie traski, po prostu masa błota i czyszczenia byłoby więcej, niż samej jazdy... No, ale dzień coraz dłuższy, wiosna powoooli idzie :)