Kilka standardowych spraw na mieście. Przynajmniej zahaczyłem o Park Bednarskiego, więc enduro-elementy były (zjazd do Rynku Podgórskiego i kilka korzonków) :)
Masakrytyczna duchota, ale najpierw trzeba było skoczyć do rowerowego po adapter do hamulca, potem coś jeszcze, potem dojazd do domu... a wieczorem wyskok do lasu. Po wjechaniu w cień zrobiło się przyjemniej... przez pierwszą minutę :P Potem już "w normie", czyli gorąco i duszno. Jutro chcę atakować Policę, mam nadzieję, że mnie nie zleje żaden deszcz ;)
Przeniesiony z Gdyni do stolicy Małopolski.
Najbardziej lubię wycieczki Enduro (cokolwiek by to nie było), czasem więcej podjazdów, a czasem zjazdów.
W zeszłym roku przestałem jeździć z licznikiem, bo zepsułem kolejny. Od tego czasu kilometraż podaję orientacyjnie.