Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:95.00 km (w terenie 37.00 km; 38.95%)
Czas w ruchu:03:00
Średnia prędkość:21.67 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:47.50 km i 3h 00m
Więcej statystyk

Noga podaje?

Środa, 22 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Jura
Trasa: Kraków - Tonie - Giebułtów - Dolina Prądnika - Ojców - Pieskowa Skała - Ojców - Dolina Prądnika - Giebułtów - Tonie - Kraków

PICASA - FOTO

Jeśli się zaczyna pracę o 11.00, to można rano coś zrobić. Można po raz setny pojechać do Lasku Wolskiego, albo... nabić trochę kilosów. I to był mój pomysł na poranek. Niedawno złożona Kona musi się rozjeździć :)
ramowy plan wycieczki:
6.45: wyjście z domu
8:00: Brama Krakowska, ok. 20-30 min. popasu i relaksu
9:10: Pieskowa Skała
10:30: powrót do domu



Miałem jechać tylko do Ojcowa, ale szło tak fajnie, że skusiła mnie Pieskowa. Przyznam, że dawno tak dobrze nie leciało mi się po asfalcie, przypomniałem sobie czasy, gdy na swoim dawnym Mongoosie tłukłem z kolegami dystanse w podobnym tempie, nawet gripshifty miałem takie same :) Jakby Konie dać (semi)slicki, to leciałaby zupełnie jak burza, obecne ogumienie nieco ją spowalnia na takich przelotach.

Kiłka-Mogiłka!

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Beskid Wyspowy
PICASA - FOTO

Niedzielna wycieczka na Mogielicę z Ojcem77 i Tadkiem. Clyde od tygodnia straszył burzami, deszczami i... wykrakał. Wyjazd z Krakowa zaczął się deszczowo i widok z Zakopianki na południe nie zwiastował niczego dobrego. Nie poddaliśmy się jednak i zaatakaliśmy. Aż do szczytu na zmianę padało i kropiło. Dobrze, że chociaż był to bardziej podjazd niż wypych, bo wypychanda typowego dla B. Wyspowego już bym nie zniósł.



Drogę w dół obraliśmy prostszą, bo świeżo po deszczu, a Tadek dopiero co wykurował gulę na ręku po ostatnim katapultowaniu. Progów i korzeni nie było, ale pochył i luźne kamienie też dawały radę :)


(fot. Ojciec77)

Po zjeździe z Mogielicy do hali reszta wycieczki to raczej Beskidzki klasyk: troche w górę, trochę w dół, takie tam relaksacyjne bujanie się poprzeplatane piknikowym objadaniem Autora przez pana Ojca77, który - jak nikt - umiejętnie zagajał: "Karol, co tam jeszcze masz dla nas do jedzenia?"


(fot. Ojciec77)

Końcowy zjazd szybki i urozmaicony singlowymi rynienko-ściankami, znaleziskami Tadka. Potem asfaltem na parking, mycie rowerów i do domu.

Wyjechaliśmy o 7.00 z Krakowa, a o 16.00 byliśmy w domu - naprawdę fajna trasa na niedzielny wypad, załapać się jeszcze można na obiad :)