Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:205.00 km (w terenie 104.10 km; 50.78%)
Czas w ruchu:14:41
Średnia prędkość:13.96 km/h
Maksymalna prędkość:51.10 km/h
Suma podjazdów:1042 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:29.29 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Trupi Najt: Zemsta Nietoperza

Wtorek, 31 maja 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Kraków - teren
Szybki night ride? Czemu nie?
Tak to właśnie zaczęło się
Pisze Ojciec, będzie i Clyde
Czas powrócić do nocnych frajd.


(Pompuj! Nie wiedzieliśmy jeszcze, że ten uśmieszek zwiastował samo zło!)

Godzina dwiewiąta, stacja Shella
Dzielnia: Kurdwanów, cholera mnie strzela
Totalne zadupie, lecz rady tu nie ma
Jakoś trafiłem, nie ma jelenia.

I wszystko było spoko do kiedy
Z Clydem nie odkryliśmy swojej biedy
W lesie odpalamy nasze światełka
Ledwo działają, gówniane pierdzidełka!

Ojciec z kolei twarz ma roześmianą,
bo lampą z latarni morskiej zajumaną
Świeci jak diabli, wali po oczach
i w góre pcha go siła ochocza!


(Sienkiewiczowski Latarnik na szlaku)


Nie dość, że ciemno, pod górę jeszcze
Błoto, korzenie, a w krzakach kleszcze!
Płuca wyplute, jesteśmy na szczycie.
Jeszcze żyjemy, lecz co to za życie!

A teraz zjazd! Gdyby za dnia,
to szczęśliwa by była gęba ma.
Lecz ledwo widząc, co pod koła wchodzi
Jechałem jak ciota, wszak śmiercią to grozi!


(Nie przypuszczałem, że ten miły na pozór człowiek potrafi być tak mściwy!)

To był niestety dopiero początek
Ojciec zaczynał rzeź niewiniątek
za wszystkie przytyki do Wielkiej Kichy
Rafał zgotował nam koniec dość lichy.

Z górki, pod górkę, po błocie i w syfie
Trwały te nasze prace syzyfie
Niewiele widząc i mogąc niewiele
Szczeźliby w lesie dwaj przyjaciele.


(Echolokacja włączona, noktowizor jest... teraz tylko szukać po omacku tych ścieżynek :) )

Raz srogo było wręcz wyjątkowo,
bo wierząc podstępnemu Ojcowi na słowo
Jak zjechał już na dół i czekał nas
Śmierć była o włos - musnęła mi twarz!

Ja jadę powoli, staczam się w ciszę
I "w dół, w dół, teraz!" gdzieś z krzaków słyszę.
"W dół" słowo klucz, skręciłem na lewo
...zbieraliby mnie, gdyby nie drzewo.

Ciemności bowiem zakryły przepaści
czekając, by wpadł kto do wielkiej ich paszczy
Przepadłbym z kretesem, nic dodać, nic ująć
Lecz z życiem uszedłem, abordażem się salwując!

Po męce długiej i niezasłużonej
Ojciec odpuścił mej nodze zmęcznej
Lecz wracać do domu nie był zbyt miło
Bo burza nadeszła, uciekać trza było

Tripolis Singletracks

Niedziela, 29 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Trójmiasto
WIĘCEJ ZDJĘĆ: PICASA


...czyli Trójmiejskie Single :) W sobotę nowy rower Sabiny został złożony i trzeba było przetestować tego stwora. Udało się skrzyknąć kilku zacnych ziomów. Jaka trasa? Mi tam obojętnie, ma być ciekawie! Żywy, Kornik i Sabina rzucili coś od siebie, a efektem była naprawdę ciekawa pętla, która obfitowała w naprawdę miodne single. Większość tych atrakcji było dla mnie nowością, co stanowiło dodatkowy atut wycieczki.
Ogólny zarys trasy: Karwiny-czerwony szlak-żółty szlak-Działki Leśne-"Grabówek DH"-Chylonia-Witomino-Karwiny

Były "momenty", były gleby, były dropiki z korzeni, kręte single, znoszenie rowerów i zjeżdżanie z tyłkiem na kole. Krótko i treściwie, a wszystko przed niedzielnym obiadem. Miód-malina! :)





Płaszów z blata

Środa, 18 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Odbyłem półgodzinną przejażdżkę na dość lekkim fullu 100mm: lekkie, szybkie opony itp. itd. Jeeeenyyy! Jak to rwie! Po prostu rower sam człowieka zmusza do napieprzania ile tchu: rachu-ciachu i pod górkę :D
Robiłem coś, czego nie robiłem chyba od dwu lat - napierniczałem z blata na stojąco Pod górę też chętnie wstawałem z siodła, po prostu dynamit w dupie. W umiarkowanym terenie (były to Płaszowskie single) rower bezlitośnie niszczy 15-kilowego enduraka! :)

O tym, co to była za maszyna, napiszę wkrótce ;)

Szosa z rana...

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Szosa, treking
Tak jakoś wyszło, że trzeba było się kopnąć do Olszanicy rano. Zmyliwszy nieco drogę, olałem serpentynowy podjazd na ul. Księcia Józefa i śmignąłem bonusowe 10km więcej przez Liszki i Kryspinów ;)
Czuć, że dawno po szosie się nie jeździło, noga podawała gorzej, niż kiedyś. W pewnym momencie miałem okazję dogonić szosowca-emeryta, ale choć na początku skracałem dzielący nas dystans, to ostatecznie padłem i odpłynął za horyzont. Tak czy siak, poranne 40km dobrze mi zrobiło :)

...no i fajnie znowu się jeździ na 28erze z licznikiem :)

Na mapie pętelka wyglądała +/- tak: GOOGLE MAPS

Hamulce są dla cieniasów, czyli Polica

Niedziela, 8 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Beskid Makowski
TRASA: Maków Podhalański - Juszczyn PKP, (szlak żółty): Juszczyn - Jawor - Suchy Groń - Przeł. Kucałowa - Schronisko na Hali Krupowej; (szlak czerwony): Polica - Okrąglica - Przeł. Malinowe (szlak niebieski): Gronik - Juszczyn; powrót szosą do Suchej Beskidzkiej.

WIĘCEJ ZDJĘĆ: PICASA



Jak to często bywa, miało zjechać pół wojska, a zostali najlepsi ;) Adamos, jego kompan Maciej i ja postanowiliśmy zaatakować Policę. Analiza mapy w pociągu Beskidzki Expres (odległość Kraków-Maków - czyli 60km - pokonuje w zaledwie 1h50m!) przekonała nas o słuszności naszego wyboru: walimy żółtym z Juszczyna. Wastwice rozłożone równomiernie, będzie podjeżdżalnie.

W Juszczynie dołącza do nas Maciek. Reszta odpuściła, "bo padało". Niezrażeni możliwością utonięcia w błocie, ruszyliśmy przed siebie. Koledzy-dezerterzy po części mieli rację: w dolnych partiach gór błoto było okrutne, to w rodzaju kitu klejącego się do wszystkiego, zamieniającego koła rowerowe w pięciokilowe obwarzanki.



Co gorsza, trasę w około 80% trzeba było pokonywać z buta. Okrutne błoto w połączeniu z kamolami i mniej przychylnym, niż zakładaliśmy, nastromieniem sprawiło, że moje chęci wykorzystywania ultra-przełożenia 20x38 w większości spełzły na niczym. Ponadto, w schronisku Na Krupowej odkryłem, że koronkę 38T po prostu zaciepałem: urwane zęby i wygięcia. Maciej też dał nam próbkę swoich destrukcyjnych możliwości, którą skrzętnie zamieniliśmy w okazję plenerowego serwisu przerzutki tylnej:) Ale i tak wisienką na torcie okazał się brak okładzin w moich hamulcach: po ostatniej błotnej jeździe w LW byłem zbyt leniwy, by zajrzeć do hamulców. Po prostu wspaniałomyślnie zignorowałem ich dziwne zachowanie, zrzucając wszystko na wszechobecną wodę i błoto. W istocie, z tyłu miałem gołe miedziane płytki, z przodu hamowało z 1/5 normalnej mocy. Jedyna nadzieja w tym, że zjazd okaże się bardziej "flow" niż "z pieca na łeb" i nie będzie wymagał intensywnego hamowania.



Po zasłużonym posiłku w Schronisku, wbliśmy na Policę, rozejrzeliśmy się, strzeliliśmy kilka pamiątkowych zdjęć i po założeniu wszelkiego dostępnego plastiku, skierowaliśmy nasze koła w dół. Sam odcinek między Policą a Krupową to istna bajka: nie za szeroko (chociaż singiel to to nie jest), bardzo malowniczo i aż brakuje sił na dokręcanie :) Tak naprawdę, to nie wiadomo, czy grzać pełnym piecem, do czego prowokuje nas ten szlak, czy może niespiesznie rozglądać się i wyłapywać niesamowite widoki. My wybraliśmy to pierwsze: widoków mieliśmy dosyć podczas kilkugodzinnej wspinaczki.



Dalsza część zjazdu była bardzo urozmaicona i szczerze ją polecam: od szerokiej ścieżki "na dokręcanie", poprzez trawersowe odcinki z walką o zachowanie równowagi w obliczu bezdennych kałuż, aż po szybkie bandy, gęstwiny korzeni i iście bobslejową rynnę z fatalnym kanałem typu "wpadnij, a Cię wytargam" pośrodku. Koniec niebieskiego szlaku zwieńczony totalną dzikością: niemal nieuczęszczanym, zapuszczonym singlem pośród drzew. Ciasno, stromo i szalenie, ale panowie leśniczy mogliby nie zostawiać po sobie takiego syfu (ucięte gałęzie były niemal wszechobecne), byłoby łatwiej podążać szlakiem i po nim przejechać.



Te 900m w pionie pokonane w dół z pewnością wynagrodziły mozolne wpychanie, ale miałbym nieporównanie większą frajdę, gdybym posiadał sprawne hamulce :) niestety, w wyniku "niedostosowania prędkości do warunków na drodze" fiknąłem efektownego koziołka, a stłuczony lewy bok boli mnie jeszcze dziś ;)

Wolski Dół - zieleńszy odcień zieleni

Wtorek, 3 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Kraków - teren
Soczysta zieleń, szum spadającego deszczu, wąski singiel ciągnący się dołem wąwozu. Głazy, kamienne schody, kłody, korzenie i drewniane kładki, właśnie dzięki którym ten szlak pieszy w Lasku Wolskim zyskał znaczne walory. Deszcz sprawił, że wróciłem przemoczony do cna, a po OTB uwiecznionym na filmie uzyskałem ciekawy błotny make-up na twarzy. Niestety, baterie szybko wyczerpały się i nie nagrałem całości, ale wkrótce wybiorę się tam, by dokończyć, com zaczął ;)

">FILM - Youtube