Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:131.00 km (w terenie 62.00 km; 47.33%)
Czas w ruchu:11:42
Średnia prędkość:11.20 km/h
Maksymalna prędkość:56.30 km/h
Suma podjazdów:2300 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:26.20 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Łopata - Oblatywanie Ropucha

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
We wtorek wybrałem się do Lasku Wolskiego, żeby wypróbować Haro na jakiejś trasce. Dzień wcześniej padało, lecz - na szczęście - błota wiele nie było. Wrażenia z jazdy nadal pozytywne: rower dobrze zachowuje się w locie, czuję się na nim pewnie zarówno w zakrętach, jak i w powietrzu/lądowaniu. Chyba śmiganie na HT trochę mnie wyrobiło, bo lądowania przebiegały łagodniej niż rok temu na poprzednim fullu ;)
Nadal jestem zadowolony z tylnej zawieszki, sprężyna wg mnie dużo wnosi do tego roweru.
Zjechałem po Łopacie chyba 6 razy w tempie non-stop, na ostatnim podjeździe czułem, że siły mi się kończą: trzeba chyba podciągnąć się z formą!

Proszę Państwa, oto Hary

Wtorek, 12 kwietnia 2011 · Komentarze(4)
Hary to taki Pan Ropuch: dość szpetny, zielono-bury i niezbyt lekki :) Kolor ramy sugeruje wojskową proweniencję, ale żadna jednostka nie zgłaszała kradzieży działa samobieżnego, więc - póki co - śpię spokojnie ;)

Zakładałem, że cały sezon 2011 przejeżdżę z Romkiem, ale jakoś tak wyszło, że dzielny Roman zmienił właściciela, a pod mą strzechę dostało się to, co widać na zdjęciach.
Do ramy przełożyłem praktycznie bez zmian to, co banglało w Moskicie. Jestem mile zaskoczony wagą: bałem się, że nie zmieszczę się w 16kg, a tu tymczasem ok. 15,6kg przy nielajtowych komponentach - jest ok.

Rama przeszła chrzest w Gorcach w minioną niedzielę - od razu na głęboką wodę, bez próbnego jeżdżenia po podwórku i na widok roweru w czasie walki od razu wiedziałem, jak powinien się nazywać:



Co do samej jazdy: jest naprawdę fajnie, zarówno pod górę, jak i w dół. Na podjazdach nie buja, SPV spełnia swoje zadania, koledzy jadący za mną mówili, że po uderzeniu w przeszkodę zawieszenie pracowało, a na równym bujaki nie było (co sam z resztą czułem siedząc na nim). Muszę wspomnieć, że miałem na początku mały problem z nadmuchaniem SPVki: podczas odkręcania pompki już po napompowaniu komory do minimalnego zalecanego ciśnienia 75PSI, całe powietrze schodziło w ułamek sekundy. Po prostu wentyl komory nie lubi się z moją pompką i jej końcówka spuszcza z niego powietrze :) Próbowałem różnych sztuczek, ostatecznie nadmuchałem komorę na jakieś 200PSI, po wykręceniu pompki zostało jakieś powietrze, nie mam pojęcia ile :P Nie ruszam, nie sprawdzam - platforma działa, nie buja, a na zjazdach też chodzi ładnie. Swoją drogą - ciekawa sprawa: jak powietrze jest na zero, to znika też zupełnie tłumienie powrotu: rama odbija jak z katapulty!
Na zjazdach jest szalenie miło. Nie czuję końca skoku nie wiem, czy to zasługa sprężyny, czy to też jednozawiasy tak mają, ale najpierw rower fajnie przysiada do odpowiedniego SAGu, a potem jest tak samo: miękko jak na fotelu :)

Jedyne, co mi przeszkadza, to linka przerzutki przedniej, która haczy o oponę tylną, gdy zawieszenie mocniej przysiada. Trzeba będzie zmienić na jakąś inną, co ma prowadzenie druta bliżej ramy.

Waga i spis gratów podane w specyfikacji roweru.





Więcej zdjęć: PIKAZA

Szlak Tysiąca Krokusów

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Gorce
Szlak Tysiąca Krokusów będzie wkrótce oznaczony w Gorcach kolorem lila. Czyli męsko i bezkompromisowo.



Kopsnęliśmy się w Gorce, na wiosenną lajtową wycieczkę. Trasa: Klikuszowa-Turbacz-Stare Wierchy-Klikuszowa. Miało być szybko (ostatecznie błoto wyssało z nas sporo sił i wyszło trochę wolniej) i sympatycznie (było mokro, zimno, wietrznie i brrrudno!). Mi przypasiła opcja krótkiej wycieczki w góry - mogłem bezstresowo, a jednocześnie w warunkach górskich, odbyć pierwszą jazdę na świeżo złożonym sprzęcie.

Wrażenia z jazdy jak najbardziej pozytywne. Jako osobiste osiągnięcie, niezwiązane raczej ze sprzętem, uznać muszę lądowanie twarzą w jednej z bezkresnych górskich kałuż: przednie koło zassane przez błoto do ośki, klasyczne OTB, przez chwilę świat stanął w miejscu, a potem w zwolnionym tempie runąłem ku przeznaczeniu. Fala uderzeniowa niemal stłukła mi szkła w okularach, ale jakoś się wygrzebałem. Najgorsze było to, że na wyschnięcie na słońcu nie było najmniejszych szans.

Więcej o nowej bujace wkrótce, tymczasem fotosy: PIKAZA

Kawałek szoski w mieście

Wtorek, 5 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Szosa, treking
Padało wczoraj, więc w teren na krótką przejażdżkę z rańca szkoda mi się było zapuszczać. Zrobiłem sobie zatem "szosę w mieście" - przejechałem w tę i nazad Bulwary, potem skoczyłem do Parku Bednarskiego i pod Fort Św. Benedykta (jakaś namiastka terenu była), wyszło jakieś 20 km - w sam raz na godzinne śmiganie na 28erze :)