Wpisy archiwalne w kategorii

Kraków - teren

Dystans całkowity:1398.41 km (w terenie 780.50 km; 55.81%)
Czas w ruchu:103:40
Średnia prędkość:13.19 km/h
Maksymalna prędkość:48.50 km/h
Suma podjazdów:9100 m
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:29.13 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Sunday, bloody Sunday

Niedziela, 27 marca 2011 · Komentarze(5)
Kategoria Kraków - teren
Niedzielne popołudnie od początku dawało mi do zrozumienia, że to "nie jest mój dzień": najpierw zapomniałem o zmianie czasu na letni, przez co Clyde musiał na mnie czekać. Potem zmiana dętki, która okazała się daremna, bo nie wyciągnąłem kolca z opony i trzeba było operację powtórzyć. Jeszcze poźniej: zerwany łańcuch. No, chyba limit nieszczęść na krótką niedzielną przejażdżkę po Zakrzówku został wyczerpany.


(fot. Clyde)

A jednak... Pod koniec kręcenia się po tej miejscówce, znaleźliśmy sympatyczną mini-ściankę z małym uskokiem: w sam raz dla mnie, żeby móc się pouczyć :) Clyde nawet uwiecznił aparatem - lekkie nastromienie, podrzut koła i po sprawie (obiektyw jak zwykle spłaszcza...) :

VIDEO

Skoczyłem to kilka razy, nie jest źle. Potem przyjechał Rzaq:
- Co robicie?
- A, zjeżdżam sobie z tej ścianki.
- No no...
- Co, nie wierzysz? Mam pokazać?
- No, pokaż!

I pokazałem. Krzywo się wybiłem, poleciałem bokiem i... wylądowałem, wyratowałem, gleby nie było, tylko poczułem, że tylne koło zaciągnęło mi wewnętrzną część uda pod tylny widelec. Zdarzyło mi się już to kiedyś: zrypany naskórek, woda utleniona i plaster załatwiają sprawę. Nic praktycznie nie bolało, lekkie szczypanie, jak to przyzadrapaniu. Trocheśmy jeszcze pogadali, poprzymierzałem się do Rzakowej Milki, w końcu pojechałem do domu, bo obiad zrobić trzeba itd.
Na luzaku śmignąłem do domu i wszystko było świetnie, dopóki nie zdjąłem spodni. Wychapana dziura 3x3 cm, częściowo zerwana wierzchnia warstwa tłuszczu czy czego tam i jakieś wystające flako-żyłki. Ubaw po pachy, z wrażenia usiadłem.
Epizod z poszukiwaniem oddziału ambulatoryjnego w szpitalu przy ul. Kopernika sobie daruję. Tego, jacy ciekawi ludzie trafiają się w niedzielny wieczór na tymże oddziale, mogą się wszyscy domyślać. Sam zabieg był jednak niezwykle ciekawy: wycięto mi jakieś wystające skrawki flaków. "Operował" mnie student medycyny, który przedstawił się: "po raz pierwszy w życiu będę kogoś szył!". Spoko, na kimś trzeba się uczyć. Do tego pielęgniarka, też studentka, która powiedziała, że ćwiczy szycie w domu, na kurczakach. Przynajmniej nie uciekną ze stołu (chodziło o ptactwo martwe). Dostałem pięć eleganckich szwów, niestety - nie wysłuchano moich próśb o wydzierganie ozdobnego kwiatka. Ale jako bonus zarobiłem zastrzyk przeciwko tężcowi, ale nie w pośladek, niestety ;)

Zakończenie historii jest takie, że mam dwutygodniową przerwę od mocniejszego rowerowania i pierwszą na koncie "ranę otwartą szarpaną". Jakieś lajtowe kręcenie może w ten weekend, ale Koninki darować sobie muszę. Póki co, lekko kuleję - na czas powrotu do zdrowia już zaplanowałem grzebanie przy rowerze, nadchodzą bowiem zmiany :)

Zimowa sobota: Las Wolski i Zakrzówek

Sobota, 19 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Popadało śniegu i sobota zrobiła się całkiem zimowa. Udało mi się jednak wyciągnąć Clyde'a z domu - stawiał opór, ale złożyłem mu propozycję nie do odrzucenia ;)
Pośmigaliśmy nieco po Łopacie, potem mała pętla po Lasku, następnie Zakrzówek. I to mój mały osobisty sukces: "Problemówka" zaliczona. Za czwartym podejściem, ale już odhaczona i zdobyta ;)


(Clyde na schodkach)


(Kwaśny uśmiech)

WIĘCEJ ZDJĘĆ:
PIKAZA

Jesienny piątek: Trupi Las

Piątek, 18 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Wreszcie udało mi się ustawić z Ojcem77 ;) Pojeździliśmy trochę po jego Mateczniku - Trupim Lesie. Był Karaluch Trail, były i bandy na trasie FR. Do tematu tamtejszych band wrócić będę musiał bankowo :)


(fot. Ojciec77)

Kraków wieczorny, Kraków zbłocony

Wtorek, 8 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Fajnie fajnie, ale niech tak nie wieje i niech tyle błota nie będzie. Niechętnie się zapuszczałem z Clyde'em na Podgórskie traski, po prostu masa błota i czyszczenia byłoby więcej, niż samej jazdy... No, ale dzień coraz dłuższy, wiosna powoooli idzie :)

Las Wolski i Łopata na sztywno

Sobota, 22 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Dawno mnie w Wolskim nie było, dobrze tam w końcu skoczyć. Po drodze odkryłem, że zwalone drzewa na Sikorniku, które zalegały co namniej od wakacji, zostały przecięte i można przejechać bez zsiadania z roweru. Git :)
W LW twarde (22x30) przełożenie dało się we znaki. Zmiana kasety jest konieczna, kolana płonęły żywym ogniem. Śmigało się fajosko, zwłaszcza przejazd po Łopacie na pełnym sztywniaku dał dużo radości ;)


(Najnowsza odsłona Speca - kiera Race Face i Smart Sam z tyłu)


(widoczek od tyłu...)


(...i od przodu)


(Ścieżki na Sikorniku uroczo przykryte puszkiem :) )

Zakrzówek na zimno

Wtorek, 18 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Poranne wyjście na rower z Clyde'em, jeszcze przed pracą. Fajne warunki, przyjemnie jest, lekko przymroziło wszystko, więc ziemia twarda i nie ma błota. Łudzimy się z Clydem, że nie będzie mocno padało i jakoś dociągniemy do marca ;)


(zdj.: Clyde)

Niedziela z Większym Kołem

Niedziela, 16 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Zakrzówek na sztywno, dalsze oblatywanie mojego 28era. Śnieg w większości zszedł, nic, tylko jeździć. Co tu gadać - rower lżejszy od Romka, aż chce się nim podjeżdżać. Żeby jeszcze tylko napęd zmienić na jakieś lżejsze przełożenia ;)

Spec: mutacja-transformacja

Poniedziałek, 10 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Zmiany, zmiany... na przód przyszła opona Maxxis Ignitor 2,1, na tyle (póki co) jakiś starodawny semi-slik Dębica Waran (? :D ). No i szeroka, gieta kierownica (670mm) Race Face. Różnice już szokują, rower prowadzi się zupełnie inaczej - przednie koło miażdży wszystko, co napotka, a trzymając kierę wreszcie czuję, że to ja rządzę rowerem na zjeździe, a nie on mną.
Eksperyment wciąga mnie coraz bardziej...

Podgórze śmigiem migiem

Piątek, 7 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Znowu tylko na chwilę. Ale radość jazdy w śniegu jest naprawdę spora. A właściwie, to śniegu coraz mniej, wszystko systematycznie spływa.
Szykuję Specowi małe zmiany, zobaczymy, co z tego wyjdzie... Póki co, wyleciały błotniki i inne pierdółki:

Pierwszy raz w tym roku - Płaszów

Poniedziałek, 3 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kraków - teren
Króciutko, bo chory byłem. Świetnie śmiga się na slikach po udeptanym śniegu. I te drifty... poezja po prostu, żeby to jeszcze chciało podjeżdżać ;)

Spec ostatni raz z błotnikami (chociaż przedniego chlapoka i lampki już nie ma):