Szlak Tysiąca Krokusów
Niedziela, 10 kwietnia 2011
· Komentarze(1)
Kategoria Gorce
Szlak Tysiąca Krokusów będzie wkrótce oznaczony w Gorcach kolorem lila. Czyli męsko i bezkompromisowo.

Kopsnęliśmy się w Gorce, na wiosenną lajtową wycieczkę. Trasa: Klikuszowa-Turbacz-Stare Wierchy-Klikuszowa. Miało być szybko (ostatecznie błoto wyssało z nas sporo sił i wyszło trochę wolniej) i sympatycznie (było mokro, zimno, wietrznie i brrrudno!). Mi przypasiła opcja krótkiej wycieczki w góry - mogłem bezstresowo, a jednocześnie w warunkach górskich, odbyć pierwszą jazdę na świeżo złożonym sprzęcie.
Wrażenia z jazdy jak najbardziej pozytywne. Jako osobiste osiągnięcie, niezwiązane raczej ze sprzętem, uznać muszę lądowanie twarzą w jednej z bezkresnych górskich kałuż: przednie koło zassane przez błoto do ośki, klasyczne OTB, przez chwilę świat stanął w miejscu, a potem w zwolnionym tempie runąłem ku przeznaczeniu. Fala uderzeniowa niemal stłukła mi szkła w okularach, ale jakoś się wygrzebałem. Najgorsze było to, że na wyschnięcie na słońcu nie było najmniejszych szans.
Więcej o nowej bujace wkrótce, tymczasem fotosy: PIKAZA

Kopsnęliśmy się w Gorce, na wiosenną lajtową wycieczkę. Trasa: Klikuszowa-Turbacz-Stare Wierchy-Klikuszowa. Miało być szybko (ostatecznie błoto wyssało z nas sporo sił i wyszło trochę wolniej) i sympatycznie (było mokro, zimno, wietrznie i brrrudno!). Mi przypasiła opcja krótkiej wycieczki w góry - mogłem bezstresowo, a jednocześnie w warunkach górskich, odbyć pierwszą jazdę na świeżo złożonym sprzęcie.
Wrażenia z jazdy jak najbardziej pozytywne. Jako osobiste osiągnięcie, niezwiązane raczej ze sprzętem, uznać muszę lądowanie twarzą w jednej z bezkresnych górskich kałuż: przednie koło zassane przez błoto do ośki, klasyczne OTB, przez chwilę świat stanął w miejscu, a potem w zwolnionym tempie runąłem ku przeznaczeniu. Fala uderzeniowa niemal stłukła mi szkła w okularach, ale jakoś się wygrzebałem. Najgorsze było to, że na wyschnięcie na słońcu nie było najmniejszych szans.
Więcej o nowej bujace wkrótce, tymczasem fotosy: PIKAZA