Szosa z rana...
Wtorek, 17 maja 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Szosa, treking
Tak jakoś wyszło, że trzeba było się kopnąć do Olszanicy rano. Zmyliwszy nieco drogę, olałem serpentynowy podjazd na ul. Księcia Józefa i śmignąłem bonusowe 10km więcej przez Liszki i Kryspinów ;)
Czuć, że dawno po szosie się nie jeździło, noga podawała gorzej, niż kiedyś. W pewnym momencie miałem okazję dogonić szosowca-emeryta, ale choć na początku skracałem dzielący nas dystans, to ostatecznie padłem i odpłynął za horyzont. Tak czy siak, poranne 40km dobrze mi zrobiło :)
...no i fajnie znowu się jeździ na 28erze z licznikiem :)
Na mapie pętelka wyglądała +/- tak: GOOGLE MAPS
Czuć, że dawno po szosie się nie jeździło, noga podawała gorzej, niż kiedyś. W pewnym momencie miałem okazję dogonić szosowca-emeryta, ale choć na początku skracałem dzielący nas dystans, to ostatecznie padłem i odpłynął za horyzont. Tak czy siak, poranne 40km dobrze mi zrobiło :)
...no i fajnie znowu się jeździ na 28erze z licznikiem :)
Na mapie pętelka wyglądała +/- tak: GOOGLE MAPS