Bielsko-Biała: newmeteo daje ciała!
Niedziela, 5 czerwca 2011
· Komentarze(3)
Kategoria Beskid Mały, Kraków - teren
WIECEJ ZDJĘĆ: PICASA
By Bielską trasę ET objechać
trzeba tam najpierw jakoś dojechać.
Wujek ma auto, biedy więc nie ma!
Obszerne kombi, nie jakaś ściema.
W komforcie śmigamy z samego rana
sobotnia jazda smaczna jak śmietana
Jesteśmy już w Bielsku, rowery czekają
Lecz z powodu upału ambicje siadają

(Agrafki w gruzowisku. fot: Clyde)
Tempo zrobiło się dość spacerowe
Choć zjazdy, trawersy, agrafki morowe!
Co zrobić jednak, na czym polegać
gdy sauna dokoła - nic, tylko zalegać!
Agrafki zrobione i dalej suniemy
gdy nagle widzimy dantejskie wręcz sceny:
chmury w oddali, coś grzmi i coś huczy
"ICM wystrzelam..." - pod nosem Clyde buczy.
Przy grzmotów odległych akompaniamencie
Wujek pedał urypał, depcząc zawzięcie.
Grzmiało i grzmiało, lecz wciąż w Bielsku sucho
Może ujdziemy przed zawieruchą?

(Podjazd i smażalnia w jednym)
Do sklepu zgłodniałych popchnęło wędrowców
Kupili batony (tym razem bez browców!)
Posiłek wchłaniając, widzimy autochtona:
Zbyszek w obcisłym: kto wątpi, niech skona!
Na krótką wycieczkę szanowny kolega
Skoczył - pytamy o drogę, polega
na zmyśle tubylca każdy, kto wie,
że on w terenie odnajdzie się.

(Wujek w skupieniu dokonuje wyboru linii)
Z siłami nowymi walimy na Magurkę,
Byłoby super, lecz znowu pod górkę.
Wspinaczka powolna, lecz systematyczna
A tu deszczyk wali - kupa synoptyczna.
Mocno na szczęście nas nie zmoczyło,
ale do jazdy ciut zniechęciło.
Zjechaliśmy niebieskim na miejsce parkingu
Rowery do auta i dezercja z ringu.

(Ostatni zjazd)
Mikrym kilometrażem fest przygnębieni
(osiemna kaemów - wyszliśmy na jeleni! )
Patrzymy, że w Kraku pogoda jak złoto
Walimy na Wolski - tam zawsze jest spoko!
Taki to afterek w Krakowie mieliśmy
Single, Dół Wolski w pył roznieśliśmy!
Na deser zaś później poszła Łopata
Clyde do dziś przeżywa, jak dropa tam latał!
Były drobne straty w sprzęcie,
agrafkowe gleby na zakręcie,
burza, zjazd i długi wpych
ET w pigłuce: kto żywy, ten zdychł.
By Bielską trasę ET objechać
trzeba tam najpierw jakoś dojechać.
Wujek ma auto, biedy więc nie ma!
Obszerne kombi, nie jakaś ściema.
W komforcie śmigamy z samego rana
sobotnia jazda smaczna jak śmietana
Jesteśmy już w Bielsku, rowery czekają
Lecz z powodu upału ambicje siadają

(Agrafki w gruzowisku. fot: Clyde)
Tempo zrobiło się dość spacerowe
Choć zjazdy, trawersy, agrafki morowe!
Co zrobić jednak, na czym polegać
gdy sauna dokoła - nic, tylko zalegać!
Agrafki zrobione i dalej suniemy
gdy nagle widzimy dantejskie wręcz sceny:
chmury w oddali, coś grzmi i coś huczy
"ICM wystrzelam..." - pod nosem Clyde buczy.
Przy grzmotów odległych akompaniamencie
Wujek pedał urypał, depcząc zawzięcie.
Grzmiało i grzmiało, lecz wciąż w Bielsku sucho
Może ujdziemy przed zawieruchą?

(Podjazd i smażalnia w jednym)
Do sklepu zgłodniałych popchnęło wędrowców
Kupili batony (tym razem bez browców!)
Posiłek wchłaniając, widzimy autochtona:
Zbyszek w obcisłym: kto wątpi, niech skona!
Na krótką wycieczkę szanowny kolega
Skoczył - pytamy o drogę, polega
na zmyśle tubylca każdy, kto wie,
że on w terenie odnajdzie się.

(Wujek w skupieniu dokonuje wyboru linii)
Z siłami nowymi walimy na Magurkę,
Byłoby super, lecz znowu pod górkę.
Wspinaczka powolna, lecz systematyczna
A tu deszczyk wali - kupa synoptyczna.
Mocno na szczęście nas nie zmoczyło,
ale do jazdy ciut zniechęciło.
Zjechaliśmy niebieskim na miejsce parkingu
Rowery do auta i dezercja z ringu.

(Ostatni zjazd)
Mikrym kilometrażem fest przygnębieni
(osiemna kaemów - wyszliśmy na jeleni! )
Patrzymy, że w Kraku pogoda jak złoto
Walimy na Wolski - tam zawsze jest spoko!
Taki to afterek w Krakowie mieliśmy
Single, Dół Wolski w pył roznieśliśmy!
Na deser zaś później poszła Łopata
Clyde do dziś przeżywa, jak dropa tam latał!
Były drobne straty w sprzęcie,
agrafkowe gleby na zakręcie,
burza, zjazd i długi wpych
ET w pigłuce: kto żywy, ten zdychł.